stress-624220_1280

Seria: bóle głowy – napięciowe

Napięciowe bóle głowy (NBG) mimo, iż uważane za najczęstsze w społeczeństwie są zarówno stosunkowo mało poznane jak i rzadko diagnozowane. Co prawda pacjenci z NBG stanowią często jedną z większych grup w ośrodkach specjalizujących się w leczeniu bólów głowy, ale biorąc pod uwagę ogrom tego problemu jest to nadal niewielki procent czy może nawet promil chorych zmagających się z tą dolegliwością.

Podaje się, że od 20-40% do nawet 85% z nas doświadcza bólu głowy typu napięciowego raz na jakiś czas. Śmiem wręcz powiedzieć, że jeśli jesteś kobietą (mamy NBG ok. 2x częściej niż mężczyźni) nie tylko go kiedyś miałaś, ale nawet miewasz dość często. Nie omija też najmłodszych i nawet co 10-te dziecko w wieku szkolnym na nie cierpi.

Mimo, iż walczę z nazywaniem każdego dokuczliwego bólu głowy migreną, to nie bagatelizuj NBG jeśli właśnie na migrenę cierpisz. Zdrowie nie jest sytuacją zero-jedynkową i można doświadczać kilku typów bólów głowy. Aż do 33% pacjentów z migreną pomiędzy napadami migrenowych bólów głowy doznaje właśnie tych typu napięciowego.

Głowa w imadle

Gdy boli Cię głowa masz uczucie jakby wsadzono Ci na głowę ciasną obręcz lub skręcano ją imadłem? To prawdopodobnie ból głowy typu napięciowego. Najczęściej opisywany jako ściskający (rzadziej rozpierający) w okolicy czoła, skroni, potylicy, czasem właśnie dookoła. Część chorych opisuje też promieniowanie bólu z lub do okolic karku, potylicy, brwi czy oczodołów.

Czas jego trwania to od pół godziny do 7 dni. Nie występuje w nim łzawienie, opadanie powiek czy potliwość czoła ani inne objawy autonomiczne definiujące wcześniej omawiane na blogu trójdzielno-autonomiczne (np. klasterowe) bóle głowy. W przeciwieństwie do np. migreny brak jest nudności i wymiotów, ale tak jak w niej może pojawiać się nadwrażliwość na światło (fotofobia) lub dźwięki (fonofobia).

Nasilenie bólu, oczywiście subiektywnie, oceniane jest na umiarkowane bądź łagodne. Chory się z nim budzi lub wręcz odwrotnie, ból rozwija się w ciągu dnia np. w trakcie opieki nad dziećmi lub po pracy. Jednak nie nasila się przy rutynowych czynnościach dnia codziennego.

Objawami towarzyszącymi mogą być również:

  • problemy ze snem
  • zaburzenia apetytu
  • przewlekłe zmęczenie
  • wzmożone napięcie emocjonalne
  • zaburzenia nerwicowe
  • zaburzenia nastroju (głównie depresja)

Typ ma znaczenie

Wyróżnia się typ epizodyczny i typ przewlekły bólów głowy typu napięciowego. Z definicji granicą odcięcia jest 15 dni bólu w miesiącu lub 180 dni w roku. Do tej wartości jest to typ epizodyczny, powyżej przewlekły. Ten drugi rozwija się po latach z postaci epizodycznej i on zdecydowanie może utrudniać normalne funkcjonowanie. Z badań zagranicznych wynika, że NBG powoduje taką ilość nieobecności w pracy, że realnie (negatywnie) wpływa na gospodarkę!

By do takiej przemiany nie dopuścić należy przede wszystkim unikać nadużywania leków przeciwbólowych. Zwłaszcza tzw. preparatów mieszanych z kofeiną. (O problemie bólów głowy z nadużywania leków pisałam w “Gdy ciągle boli głowa“.)

Innymi znanymi powodami takiej przemiany są bruksizm, czyli tzw. zgrzytanie zębami oraz urazy odcinka szyjnego kręgosłupa typu “whiplash”, np. w trakcie wypadku komunikacyjnego z gwałtowym hamowaniem.

Nie z tego świata

Po przeanalizowaniu patogenezy, czyli przyczyny choroby w kilkunastu czołowych pozycjach na ten temat mam wrażenie, że może dużo napisano, ale tak naprawdę wiadomo niewiele. Pozwólcie, że wyjaśnię.

Jedne badania mówią, że profil psychologiczny pacjentek (celowo w artykule używam też formy żeńskiej) sugeruje tendencje hipochondryczne i cechy osobowości histerycznej. Inne, że profil ten u chorych na postać epizodyczną nie odbiega od średniej w społeczeństwie lub, że są to raczej typy osobowości perfekcjonistycznej i bardzo ambitnej. A zatem można czy nie można mówić, że jest pewnien rys osobowościowy usposabiający do napięciowych bólów głowy? Można pisać, że stwierdzane czasem zmiany psychologiczne są następstwem choroby czy nie można, gdy część literatury sugeruje jednak udział konkretnego typu osobowości? Czy to znaczy, że ma go aż 40-85% społeczeństwa? Wszystko to jakieś mętne.

Z genetyką jest nie lepiej. Badania niby sugerują, że ok. 19% NBG ma charakter dziedziczny, ale jednocześnie zaznaczają, że model dziedziczenia nie został do końca odkryty, jest zapewne wielogenowy i to w genach, gdzie epigentyka, czyli wpływ na nie środowiska, ma duże znaczenie. Trochę to podłoże genetyczne jest dla mnie naciągane, gdy nie poznano do końca wpływu ani genów ani czynników środowiskowych. Może to nie geny, a “atmosfera” domu i wychowanie wpływające na osobowość? Coś tak jak problemy z nadwagą u dzieci z rodzin, gdzie rodzice też zmagają się z nadmiarem kilogramów. Czy to zawsze geny czy w większości raczej tłuste i słodkie potrawy wychodzące masowo z ich kuchni?

Przyczna i skutek

Co jest skutkiem a co przyczyną nie jest też jasne w przypadku towarzyszących NBG bólów mięśni karku, potyliczno-czołowego, twarzy i ich przyczepów. Niektóre badania elektromiograficzne (EMG) sugerują udział wzmożonego napięcia mięśniowego i zwiększoną ich wrażliwość przy palpacji, czyli dotyku. Jednak inne nie potwierdziły tych obserwacji lub badacze biorąc pod uwagę, że badano głównie chorych z przewlekłą postacią choroby konkludowali, że wzmożone napięcie i tkliwość mięśni to reakcja na ból, a nie ich powód. Tak czy inaczej tkliwość mięśni nie jest specyficzna dla napięciowych bólów głowy, bo występuje także w migrenie i kręgopochodnych bólach głowy.

Są też teorie zarówno obwodowego (poprzez aktywację obwodowych nocyceptorów, czyli receptorów bólowych), jak i ośrodkowego (zmiany stężenia endogennych, czyli produkowanych przez organizm peptydów opioidowych) pochodzenia choroby.

Pisze się też wreszcie o zwiększonej wrażliwości pacjentek na stymulację cieplną, elektryczną czy ucisk, zwłaszcza w sytuacjach stresowych, ale nie bardzo wiadomo jak miałoby się to przekładać na powstawanie samego napięciowego bólu głowy.

I bądź tu neurologu mądry, gdy Cię pacjent zapyta “dlaczego?”.

Jest to zresztą bardzo logiczne pytanie, bo nasz przyczynowo-skutkowy umysł nam podpowiada, że gdy znamy powód problemu, to łatwiej będzie znaleźć i jego rozwiązanie. Jak prawie wszystkiego w bólach głowy typu napięciowego póki co tego też nie dowiedziemy.

To czego nie ma

Zanim klamka zapadnie, że mamy do czynienia z napięciowymi bólami głowy, trzeba wykluczyć kilka innych, czasem bardzo poważnych, możliwości. NBG różnicujemy z:

  • chorobami okulistycznymi (w tym nieskorygowaną okularami lub soczewkami kontaktowymi wadą wzroku)
  • zapaleniem zatok przynosowych
  • patologiami stawów skroniowo-żuchwowych
  • pourazowym bólem głowy
  • kręgopochodnym bólem głowy
  • idiopatycznym nadciśnieniem wewnątrzczaszkowym (szczególnie częste u młodych kobiet, które gwałtownie przybrały na wadze)
  • zaburzeniami psychicznymi
  • guzami mózgu

Co prawda, gdy nie ma odchyleń w badaniu przedmiotowym niektórzy autorzy sugerują nie poszerzanie diagnostyki o badania obrazowe, ale ja chyba zbyt często miałam do czynienia z pacjentami, którzy badanie neurologiczne mieli prawidłowe lub niemalże prawidłowe (pisałam o takim przypadku w artykule o objawach guzów mózgu), a tomografia lub rezonans wykazywały poważne choroby, by objawy pacjenta traktować aż tak nonszalancko.

Podejście holistyczne

Słowo “holistyczne” może niektórym kojarzyć się z duchowością, pseudonaukami czy zwyczajnym “laniem wody”, ale chyba nie ma lepszego określenia na całościowe i kompleksowe podejście do zdrowia, czyli dobrostanu pacjenta. Jestem zwolenniczką traktowania człowieka jako całości: ciała, umysłu i duszy/Jaźni/cząstki Wszechświata (czy innej odpowiadającej nam terminologii), a nie tylko zbitku poszczególnych organów. Czy nie jest przecież tak, że gdy chorujemy np. na serce, to wpływa to nasz nastrój, sposób myślenia, a nawet światopogląd?

Wychodząc z takiego założenia uważam, że w procesie leczenia nie tylko istotne jest zadbanie o cały organizm (a nie tylko konkretny narząd), ale zarówno o samopoczucie chorego jak i jego pozytywne nastawienie do proponowanych metod. Nie zaszkodzi też optymistyczne (choć w miarę realistyczne) spojrzenie na możliwe rezultaty. Efekt placebo udowodniony jest zarówno w przypadku leków, zabiegów, ale i samej obecności lekarza i innych specjalistów w procesie leczenie, ale o tym szczegółowiej kiedy indziej. W przypadku bólów głowy typu napięciowego takie holistyczne podejście, gdzie współpracują pacjent, lekarz, psycholog i często też fizjoterapeuta, uważam wręcz na konieczne by pomoc była skuteczna długofalowo.

Leczenie doraźne

Tutaj, i tylko w postaci epizodycznej, dopuszczalne jest stosowanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych (NLPZ) jak np. ibuprofen, paracetamol czy diklofenak. Pamiętając o ograniczaniu ilości stosowanych leków – zarówno jeśli chodzi o dawkę, liczbę tabletek przyjmowanych w ciągu np. miesiąca, jak i o ilość pobieranych substancji. Chodzi o niedopuszczenie do nadużywania leków, a co za tym idzie do nałożenia się na NBG bólów głowy z nadużywania leków. Niestety chore z napięciowymi bólami głowy są na takie uzależnienie szczególnie podatne. Przydatne u takich pacjentek może okazać się prowadzenie “dzienniczka”, gdzie notują zarówno epizody bólów głowy, ilość pobranych leków, jak i efekty ich stosowania.

Do NLPZ dołącza się czasem kofeinę, ale jak już pisałam, takie połączenie szczególnie usposabia do rozwoju polekowych bólów głowy.

U chorych ze stwierdzonym wzmożonym napięciem mięśni np. czepca (rozcięgno na sklepieniu czaszki pomiędzy brzuścami mięśni potyliczno-czołowego i skroniowo-ciemieniowego) stosuje się czasami miorelaksanty, czyli leki rozluźniające mięśnie, głównie tizanidynę (np. Sirdalud).

Leczenie profilaktyczne

Stosowane celem uniknięcia transformacji typu epizodycznego w przewlekły oraz w postaci przewlekłej celem zminimalizowania częstotliwości bólów głowy jest leczenie profilaktyczme.

W postaci przewlekłej terapią z wyboru jest długotrwałe (minimum 3-6 miesięczne) stosowanie trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych (TLPD), które w tym wypadku poza wpływem na nastrój niezależnie działają także przeciwbólowo. Za najskuteczniejszą uznaje się obecnie amitryptylinę. Natomiast nowsza grupa leków przeciwdepresyjnych, czyli inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), nie są tak skuteczne w NBG jak TLPD i nie wykazują działania przeciwbólowego.

Zarówno rozpoczynanie jak i wychodzenie z takiego leczenia dokonuje się stopniowo. Zaczyna się od najmniejszej dawki i stopniowo zwiększa do dawki skutecznej. Pierwszych efektów takiego leczenia można spodziewać się najwcześniej po ok. 4-6 tygodniach.

Jak w przypadku każdego innego powodu stosowania TLPD trzeba liczyć się z działaniami niepożądanymi. Niestety nie wszyscy pacjenci dobrze tolerują taką kurację i nieakceptowanie przez chorego efektów ubocznych jest jednym z możliwych powodów rezygnacji z niej. Może być to problemem, gdy u danego pacjenta mamy także do czynienia z depresją. Niezależnie od wskazania, przed podjęciem decyzji o włączeniu takiego leku, pacjent powinien zostać poinformowany, że mogą wystąpić, m.in.:

  • zaparcia
  • suchość błon śluzowych (np. w ustach)
  • nudności
  • zaburzenia łaknienia (zależnie od leku: nadmierny apetyt lub jego utrata)
  • drżenie
  • wzmożona senność
  • zaburzenia w oddawaniu moczu
  • tachykardia, czyli przyspieszona praca serca
  • hipotonia, czyli niedociśnienie tętnicze

Igła igle nierówna

Tak jak ostrzykiwanie toksyną botulinową okazało się korzystne w migrenie przewlekłej, tak w formie przewlekłej bólów głowy typu napięciowego nie znalazła swojego zastosowania. Blokada nerwów podpotylicznych większych, która ma swoich zwolenników, w badaniach ma z kolei mieszane recenzje.

Co innego akupunktura, która u części pacjentów podobnie jak psychoterapia, fizjoterapia czy biofeedback, zdążyła już dowieść swojej przydatności.

Wrócę tu do wspominanej holistyczności leczenia, bo właśnie łączenie kilku metod, np. farmakoterapii profilaktycznej z fizjoterapią i psychoterapią, daje najlepsze rezultaty. Nawet sama psychoterapia z nauką technik relaksacyjnych potrafi dać wyniki zbliżone do stosowania przewlekłego leczenia farmakologicznego.

To my

Chciałam zacząć ten artykuł pisząc o tym jak niewiele z nas chce się identyfikować z napięciowymi bólami głowy. Nie są one postrzegane przez społeczeństwo jako aż tak “glamour” jak migrena i samo słowo “napięciowe” sugeruje jakieś podłoże stresowe, “że sobie nie radzimy” lub “że coś jest z nami nie tak”.

Jeśli jesteśmy ludźmi (a zakładam, że tak), to wszystko jest z nami “jak najbardziej tak”. Jeśli jesteśmy ludźmi, to tak, mamy w życiu stresujące sytuacje. Tak, czasami jesteśmy przemęczone, a nie możemy zasnąć. Bywa, że mamy “za dużo na głowie” i życie nas przytłacza. Tak, czasami potrzebujemy pomocy specjalisty (lub kilku).

Napięciowe bóle głowy, to my. Często kobiety. Pamiętam matkę sześciorga dzieci, ale też samotną młodą dziewczynę z nadwagą. Pamiętam panią prezes banku, która od kilkunastu lat starała się o ciążę, a prawie na co dzień znosiła “troskliwe” rady, że nie myśleć tylko o karierze i “w końcu” mieć dziecko. Wreszcie wdowca z kilkunastoletnim synem.

Diagnoza to nie metka z “Chanel” lub “H&M”, żeby pozwalać się innym wg niej oceniać. Ubrać się można (czasem podobnie) tu i tu, ale żeby otrzymywać odpowiednie dla nas leczenie trzeba znać swoje (choćby skromne) logo.

 

Zapraszam Was serdecznie na deser – drugą część o napięciowych bólach głowy. Poruszam tam też temat “text neck”, a gość specjalny mgr fizjoterapii Małgorzata Włodarczyk pokazuje ćwiczenia pomocne w napięciowych bólach głowy!

Udostępnij ten wpis

Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin
Share on pinterest
Share on print
Share on email

Tagi

Przewiń do góry