Wczorajsze spotkanie na leśnej polanie natchnęło mnie do poruszenia tematu poetycko brzmiącego, ale z pewnością mniej romantycznego w posiadaniu, zespołu ogona końskiego. Warto o tym pisać, bo nie jest to coś co może „poczekać”.
Zespół ogona końskiego spowodowany jest uszkodzeniem przebiegających w kanale kręgowym korzeni nerwowych zwanych właśnie ogonem końskim.
Możliwe objawy:
- silne bóle grzbietu
- zaburzenia oddawania moczu (bezwiedne oddawanie lub problemy z oddawaniem)
- zaburzenia czucia o charakterze „znieczulenia” lub kłucia w formie tzw. bryczesów: okolice krocza, narządów płciowych zewnętrznych, wewnętrznej powierzchni ud odbytu (miejsca stykające się z siodłem podczas jazdy konnej skąd angielska nazwa „saddle anesthesia”, czyli znieczulenie siodłowe)
- problemy z osiągnięciem i/lub utrzymaniem wzwodu (o innych jego powodach piszę tutaj oraz także tu.)
- problemy z orgazmem łechtaczkowym (jakoś rzadko kto o tym wspomina, ale problem pomijania w medycynie kobiecej satysfakcji seksualnej to temat rzeka)
- postępujące osłabienie siły mięśniowej kończyn dolnych do porażenia wiotkiego włącznie
- zaburzenia oddawania stolca
- rwa kulszowa jedno- lub obustronna
- brak odruchów skokowych
Przyczyny:
- centralna przepuklina krążka międzykręgowego
- stenoza kanału kręgowego (wrodzona lub nabyta)
- pierwotne guzy rdzenia kręgowego
- przerzuty nowotworowe
- uraz tej okolicy kręgosłupa (np. rana kłuta lub postrzał)
- niektóre choroby zapalne (np. przewlekła zapalna poliradikuloneuropatia demielinizacyjna czy sarkoidoza układu nerwowego)
- krwotoki okołordzeniowe
Podejrzenie wysuwa lekarz najczęściej już na podstawie wywiadu i badania pacjenta. Jeśli znany jest jakiś możliwy czynnik ryzyka (np. obecna choroba nowotworowa), to już po tych dwóch czynnościach neurolog może wysunąć hipotezę na temat możliwego sprawcy dolegliwości (np. przerzut nowotworowy). Diagnozę najczęściej potwierdza się wykonując rezonans magnetyczny.
Leczenie zależne jest od etiologii: zabieg chirurgiczny, antybiotykoterapia, sterydoterapia bądź radioterapia są niektórymi z opcji.
Mam nadzieję, że znaleźliście ten krótki opis pomocnym. Zwróćcie szczególną uwagę na ewentualne występowanie pięciu pierwszych opisywanych przeze mnie objawów, bo są to tzw. „red flags”, czyli czerwone flagi lub jak kto woli objawy alarmujące. Wszystkie powyżej opisywane objawy wymagają konsultacji neurologicznej, ale zwłaszcza przy tych pięciu – ale mi wio!