Pewnie każdy z Was słyszał o niektórych objawach choroby Alzheimera lub obserwował je u kogoś bliskiego: stopniowe pogarszanie się pamięci doprowadzające w końcu do niemożności samodzielnego funkcjonowania, problemy z nazywaniem przedmiotów używanych codziennie, z trafieniem do osiedlowego spożywczaka czy też z powrotem do domu. Do tego depresja, napady lęku, zaburzenia snu i apetytu, okresy pobudzenia, czasem wręcz agresji.
Ale czy te ostatnie naprawdę są tylko objawami psychiatrycznymi mogącymi rozwinąć się w chorobę Alzheimera lub jej późniejszymi objawami? O pacjentach z tymi objawami, którzy za życia nie wykazywali zaburzeń pamięci, Dr. Lea T. Grinberg jeden z głównych twórców pracy „Neuropathologic Correlates of Psychiatric Symptoms in Alzheimer’s Disease” opublikowanej na łamach „Journal of Alzheimer’s Disease”, powiedziała:
„Ludzie z objawami neuropsychiatrycznymi nie mają większego ryzyka zachorowania na chorobę Alzheimera – oni już ją mają”. Już ją mają!!!
Potencjalnie gdyby stosować depresję, zaburzenia lękowe, snu i apetytu jako markery tej choroby, to można by stawiać diagnozę a co za tym idzie stosować leczenie dużo wcześniej, zwalniając postęp choroby. Jeśli te dowody potwierdzą się, będą mieć ogromne znaczenie dla pacjentów i ich rodzin, gdy (w co chcę głęboko wierzyć) opracowane zostanie leczenie przyczynowe (czytaj: gdy chorobę Alzheimer’a będzie można wyleczyć lub zatrzymać).
Po co Wam piszę o jakimś tam badaniu? Żebyście nie czekali! Żebyście gdzieś z tyłu głowy mieli tę wiedzę i jeśli zaobserwujecie zbitkę kilku lub wszystkie te objawy u swojego członka rodziny, to reagujcie i zaprowadźcie go do specjalisty. Tak, zaprowadźcie, bo wywiad od kogoś bliskiego, najlepiej często przebywającego z chorym, jest bardzo ważny. Póki co postęp choroby można jedynie hamować a objawy łagodzić, ale, gdy pacjent nie chciał wcześniej jeść, spać czy był agresywny, to już to dla rodziny bywa dużą pomocą.
(O metodach polepszających pamięć możecie poczytać tutaj i także w tym wpisie.)