Wydawałoby się, że wszyscy chcemy unikać bólu. Bierzemy znieczulenie u dentysty i przed drobnym zabiegiem chirurgicznym. Z mieszaniną lęku i nadziei patrzymy też na pobierającą krew pielęgniarkę czy laborantkę. Czy to więc możliwe, że część pacjentek (bo to one w większości chorują) cierpiących na migrenę nie chce leczenia profilaktycznego? “A! Pewnie przesadza i te bóle głowy nie są takie straszne skoro nie chce”. Nadal będziesz tak myśleć, gdy Ci powiem, że taki ból potrafi nawet na 3 dni wyłączyć z wszelkiej aktywności? Tak, z pracy i “życia”, które bywają problematyczne, ale też z przyjemności czy weekendowego relaksu.
To, że migreniczki “przesadzają” czy wręcz udają jest zresztą od dawna pokutującym i jakże krzywdzącym przekonaniem części społeczeństwa a nawet twórców dziesiątej muzy. Już w filmowej wersji “Nad Niemnem” posiadająca “globusa” Emilia Korczyńska pokazywana była jako niestroniąca od laudanum (nalewka z opium), łapiąca się za gardło w napadzie psychosomatycznych duszności histeryczka. Kto jednak czytał książkę wie, że wielokrotnie jest tam podkreślane, iż jakkolwiek by nie była “rozpuszczona”, naprawdę cierpiała z powodu migrenowych bólów głowy. (Swoją drogą uwielbiam zarówno książkę jak i serial, co nie znaczy, że są bez wad.)
Leczenie profilaktyczne
Biorąc pod uwagę, że nawet 1/4 migreników nie otrzymuje prawidłowej diagnozy, a nawet 40% osób z już rozpoznaną migreną kwalifikuje się do leczenia profilaktycznego widać, że jest to armia potencjalnych kandydatów do takiego leczenia. Póki co statystyki nie wyglądają dobrze i obecnie tylko ok. 13% chorych leczonych jest profilaktycznie. Częściowo wiąże się to z odmówieniem przez chorą takiej terapii. Takich pacjentek jest oczywiście mniej niż tych, którym nikt takiego leczenia nie zaproponował.
Z doświadczenia najczęstszym powodem rezygnacji przez chorą z leczenia profilaktycznego jest jego nietolerancja lub niepokój o następstwa przyjmowania takich leków. Chora słysząc, że będzie to lek nasercowy, przeciwpadaczkowy czy długotrwałe pobieranie naproksenu, “woli pocierpieć” kilka razy do roku czy nawet w miesiącu niż narażać się na działania niepożądane.
Czy jest z tej sytuacji jakieś wyjście? Czy można próbować opanować migrenę w bardziej naturalny sposób? Sądzę, że tak.
Oto 5 kroków naturalnego zapobiegania migrenie
Zanim przejdziemy do konkretnych kroków kilka uwag. Po pierwsze są to kroki, a nie lista do wyboru, co oznacza, że najlepsze rezultaty uzyska się stosując je wszystkie. Po drugie przed jej wypróbowaniem ustal takie działanie ze swoim neurologiem i na pewno nie odstawiaj żadnych leków na własną rękę. I po trzecie – zmiany wymagają czasu. Nie spodziewaj się efektu zaraz na drugi dzień. Być może napady zmniejszą częstotliwość lub moc już po kilku tygodniach, ale generalnie przygotuj się raczej na miesiące. Na koniec muszę Ci przypomnieć, że każdy pacjent i każda migrena jest trochę inna i tak jak żaden lek nie obieca Ci 100% skuteczności (no, może poza reklamą), tak i ja niestety nie mogę Ci tego zagwarantować.
1. Dzienniczek
Wiem, że to pewnie ostatnia rzecz na jaką będziesz mieć ochotę, ale gdy poczujesz początki napadu chwyć swój dzienniczek i pisz (lub zrób to w miarę “na świeżo”, gdy atak minie):
- co zjadłaś w ostatnich 12-24 godzinach? (Artykuł z najpopularniejszymi pokarmowymi wyzwalaczami migrenowych bólów głowy znajdziesz TUTAJ)
- czy wykonywałaś jakąś aktywność fizyczną i jaką (seks też się liczy)?
- spałaś za krótko czy jednak za długo? A może jednak zdecydowałaś się na drzemkę w środku dnia?
- kiedy spodziewasz się miesiączki?
- miałaś kontakt z silnymi zapachami?
- a może przebywałaś w bardzo mocno sztucznie oświetlonym pomieszczeniu?
Zapisz też wszystko inne, co wyda Ci się istotne. Jest to z początku dosyć uciążliwe, ale gdy zaczniesz dostrzegać pewne prawidłowości zrozumiesz, że gra jest warta świeczki. Gdy w końcu zaczniesz te “wyzwalacze” eliminować i widzieć efekty nikt nie będzie Cię musiał do prowadzenia dzienniczka przekonywać 🙂
Co jeśli nie masz dzienniczka? Załóż! Uwzględnij te rzeczy, które powyżej wymieniłam dodając własne kategorie. Przecież Ty znasz swoją migrenę najlepiej i wiesz co warto obserwować. (Jak jeszcze przygotować się do wizyty u neurologa jeśli Twoim problemem są bóle głowy przeczytasz TUTAJ.)
2. Dieta eliminacyjna
Na co najmniej 3-4 tygodnie spróbuj wyeliminować produkty najczęściej wiązane z inicjowaniem ataków migreny. Znajdziesz je m.in. w artykule “Pokarmowi wyzwalacze migrenowych bólów głowy“. Po tym okresie jeśli chcesz możesz wprowadzić je ponownie, ale jeden na raz i z wystarczającą przerwą by zaobserwować swoją reakcję. Proces taki przypomina rozszerzanie diety niemowlaka o posiłki stałe. Też robimy to stopniowo i pojedynczo, jednocześnie obserwując ewentualne “wyzwolenie” napadu migreny. Ważne jest jednak by w tym okresie nie głodzić się i jeść w regularnych odstępach czasu, gdyż głód i wahania poziomu glikemii (tzw. “cukru”) we krwi również mogą wywołać migrenę. Doprowadzając do takiego stanu nie będziesz wiedziała czy winna była np. lampka wina czy właśnie głód. A nie chcesz przecież rezygnować np. z czerwonego wina, gdy to nie jego… wina, prawda?
3. Ogranicz leki przeciwbólowe
Jeśli cierpisz na bóle głowy od dłuższego czasu i są one dość częste, to jest szansa, że odstawienie leków przeciwbólowych na kilka tygodni czy nawet miesięcy zmniejszy tę częstość i/lub siłę. Jak to możliwe? Aż 66 % chorych cierpiących na migrenę i około 30% z napięciowymi bólami głowy nadużywa leków przeciwbólowych. Zanim ktoś się oburzy na taką sugestię warto spojrzeć na definicję nadużywania tych leków. To tylko powyżej 15 tabletek w miesiącu jeśli chodzi o NLPZ i powyżej 10 w przypadku innych leków np. ergotaminy. Przyznasz chyba, że przekroczenie tego wcale nie jest takie trudne. Więcej o problemie bólów głowy z nadużywania leków przeciwbólowych, kiedyś zwanego bólem głowy z odbicia oraz sposobie ich leczenia znajdziesz TUTAJ.
4. Profilaktyka – naturalnie
Dla osób, które nie chcą lub nie tolerują farmakoterapii profilaktycznej albo zwyczajnie chcą spróbować bardziej naturalnych metod, do rozważenia jest włączenie substancji i suplementów znanych ze swojego przeciwmigrenowego działania. Część z nim znajduje się nawet w “standardowej” rekomendacji profilaktyki napadów migrenowych. Będę to zaznaczać przy konkretnych substancjach czy ziołach. Ponowię uwagę, że nie są to metody działające jak to mówią anglosasi “overnight”, czyli wieczorem bierzemy i rano jesteśmy zdrowi. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i dyscyplinę, bo pobranie “raz na jakiś czas” raczej nic nie da. Mówimy tu o conajmniej miesiącu (a w przypadku magnezu będzie to bliżej 3 miesięcy…) regularnego pobierania jeśli chcemy zobaczyć początek działania takiego reżimu.
Zestaw na start
Warto zacząć od takiego “zestawu”, który ma ten dodatkowy plus, że jest także bezpieczny w ciąży i podczas karmienia piersią.
- Imbir – w badaniach miał zarówno działanie przeciwbólowe jak i zmniejszające siłę ataku migreny. Imbir jest znany ze swoich właściwości przeciwzapalnych, przeciwbólowych i przeciwwymiotnych (w USA często rekomendowany właśnie z tego ostatniego powodu ciężarnym). Dawka maksymalna, która jest uważana za bezpieczną nawet w ciąży to 1 gram dziennie. Nie znajduje się co prawda na razie w zaleceniach, ale jest totalnie naturalny, w zalecanych dawkach bezpieczny i praktycznie bez działań niepożądanych.
- Glicynian magnezu 600 mg na dobę (klasa zaleceń “B”) – rekomendowany ogólnie w profilaktyce migreny przy czym szczególnie w migrenie miesiączkowej. Pamiętajcie by dać mu trochę więcej czasu – nawet z 3 miesiące. Jeśli po ustaleniu ze swoim lekarzem będziesz chciał/-a włączyć magnez do leczenia profilaktycznego, to koniecznie poinformuj go jeśli pobierasz leki na nadciśnienie (np. beta-blokery). W wysokich dawkach magnez może obniżać ciśnienie tętnicze, a to oznacza konieczność dostosowania dawek leków na nadciśnienie. (Swoją drogą każdy Wasz lekarz powinien wiedzieć o wszystkich lekach, które pobieracie.)
- Ryboflawina, czyli witamina B2 400 mg na dobę (klasa zaleceń “B”) – w badaniach okazała się skuteczna w zapobieganiu nawrotom migreny nawet o 50%. Na możliwe efekty trzeba poczekać około miesiąca. U osób, które w profilaktyce migreny pobierają już beta-bloker (np. propranolol) ryboflawina zwiększa efekty jego działania, co przejawia się możliwością redukcji dawki beta-blokera bądź pomaga uzyskać lepsze efekty takiego leczenia. Ryboflawina jest też lekiem z wyboru w profilaktyce migreny w ciąży.
- Kwasy tłuszczowe omega-3 (1500-3000 mg na dobę) – nie występują obecnie w rekomendacjach, jednak z uwagi na właściwości przeciwzapalne mogą mieć charakter pomocniczy w redukcji długości, siły i częstotliwości bólów głowy. Pobieranie w ciąży jest nie tylko bezpieczne, ale wręcz rekomendowane ciężarnym niezależnie od tego czy mają problem z bólami głowy.
Dodatkowo
Jeśli po okresie 4-6 tygodni nie osiągniemy satysfakcjonującej poprawy stosując wyżej wymienione substancje, można ze swoim neurologiem przedyskutować włączenie jednego lub więcej z poniższych:
- Lepiężnik 150 mg na dobę w dwóch dawkach podzielonych, czyli 2 x 75 mg (klasa zaleceń “A”). Duża skuteczność w redukcji częstości bólów głowy opiera się prawdopodobnie głównie o działanie przeciwzapalne. Pomocny także w alergicznych nieżytach nosa i towarzyszącym im bólach głowy. Ma niestety dwa dość duże minusy. Po pierwsze przesunięcie czasowe – na efekty trzeba poczekać nawet kilka miesięcy. Po drugie NIE MOŻNA STOSOWAĆ W CIĄŻY. Prawdopodobnie bezpieczny w trakcie karmienia piersią.
- Koenzym Q10, a raczej ubiquinol, czyli jego aktywna, zredukowana forma 50-300 mg na dobę (klasa zaleceń “C”) – szczególnie skuteczny w migrenie przewlekłej. Prawdopodobnie bezpieczny w ciąży.
- Złocień maruna widoczny na zdjęciu do artykułu (klasa zaleceń “B”) – ponownie korzystamy z naturalnych właściwości przeciwzapalnych rośliny. Podaje się, że zmniejsza częstość oraz siłę napadów migreny. Ma również pomagać w objawach towarzyszących. Niezalecany u osób pobierających antykoagulanty i leki przeciwpłytkowe. NIE MOŻNA STOSOWAĆ W CIĄŻY. Prawdopodobnie bezpieczny w trakcie karmienia piersią.
- Melatonina 3 mg na dobę – obecnie bez rekomendacji. Wykazywała natomiast podobną skuteczność do części “tradycyjnego” leczenia profilaktycznego, jednak bez tylu działań niepożądanych i była lepiej tolerowana przez pacjentów. Zmniejszała także senność w ciągu dnia a poprawiała spoczynek nocny. By móc liczyć na efekty trzeba uzbroić się w cierpliwość i przez kilka tygodni pobierać ją regularnie. Nie znalazłam danych na temat bezpieczeństwa stosowania w czasie ciąży, ale prawdopodobnie jest bezpieczna w trakcie karmienia piersią.
5. Dieta raz jeszcze
Po ilości substancji, których mechanizmem jest zmniejszenie stanu zapalnego a które redukują ilość i/lub siłę bólów głowy, można łatwo wywnioskować, że w tym stanie zapalnym “jest coś na rzeczy”. Warto im zatem trochę pomóc dbając o ograniczenie pokarmów prozapalnych na korzyść tych przeciwzapalnych. Te pierwsze to m.in.: żywność przetworzona, cukier, mięso (zarówno tzw. “czerwone” jak i drób). Połóż za to w swojej diecie większy nacisk na owoce i warzywa. Powtórzę by się jednak nie głodzić, bo zamiast mniejszej ilości bólów głowy będziemy ich mieć więcej. Nie muszą to być wielkie posiłki. Raczej dobrze zbilansowane, z dużą ilością warzyw i owoców w regularnych odstępach czasu. Dobrą przekąską między głównymi posiłkami może być np. jabłko plus kilka orzechów włoskich. Dodatkowym plusem takiej ilości warzyw i owoców w diecie będzie poprawa częstości wypróżnień a, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, to także może mieć wpływ na redukcję bólów głowy.
Przedstawiona tutaj metoda 5 kroków jest na pewno bardziej skomplikowana niż “łyknięcie” jednej tabletki. Patrzy ona jednak na człowieka całościowo i próbuje “obstawić każdy narożnik”. Poprzez dietę, nawyki i odpowiednią suplementację “z głową” można naprawdę osiągnąć bardzo dobre wyniki. Jeśli jeszcze nie stosujecie opisanych tu metod, to może warto przedyskutować je na następnej wizycie u Waszego neurologa.
UWAGA!
Artykuł na charakter edukacyjny oraz informacyjny i nie zastąpi porady lekarskiej. W przypadku problemów zdrowotnych zawsze należy skonsultować się z lekarzem. Nie zaleca się odstawiania ani włączania żadnych leków czy substancji bez wcześniejszego ustalenia tego z lekarzem prowadzącym.